W ostatnich dniach codzienność wielu z nas zmieniła się diametralnie. Teoretycznie zaciągnęliśmy hamulec. Mnóstwo spraw do załatwienia zniknęło z dnia na dzień. Nie zobaczymy się ze znajomymi, nie zrobimy zakupów, nie przeprowadzimy batalii w urzędzie, nie musimy planować wakacji. Teoretycznie zwolniliśmy. Nikt nie wie jak długo to potrwa. Nikt nie wie jak się zakończy. Wszyscy chcą by codzienność wróciła na swoje tory. No… może prawie wszyscy. Dzieci są na razie zachwycone. Dopiero dociera do nich, jak wiele swoich przyzwyczajeń będą musiały zmienić i że to spowolnienie jest pozorne.
Używając metafory z dziecięcego świata, ktoś zburzył nasz wielki statek lego i podarł instrukcję. Musimy zbudować nowy, całkowicie od podstaw.
Życie dziecka, które uczy się w domu wygląda zasadniczo tak, jak życie dorosłego wykonującego wolny zawód. Musi zapanować nad czasem, który w domu spędzało zazwyczaj beztrosko i bez konieczności ciągłego kontrolowania i planowania swoich zajęć. Trudność jest podwójna, bo ta sama zmiana dotyczy również bardzo wielu dorosłych. Wszyscy znaleźliśmy się z dnia nadzień w nowej sytuacji i musimy znaleźć sposób na to, jak przerwać ten czas bez uszczerbku dla naszej pracy, edukacji i domowych relacji.
Wypracowany nawyk wychodzenia do szkoły i poświęcania w niej czasu na naukę chwilowo zastąpiła pustka. Szkoły organizują naprędce naukę zdalną, niestety z różnym skutkiem.
Są takie, które dobrze sobie z tym poradziły. Dzieci spotykają się przed ekranami komputerów na lekcjach w czasie rzeczywistym. Kontaktują się za pośrednictwem platform do nauki lub różnego rodzaju komunikatorów. Dzięki temu jeden nawyk zastąpiono drugim – zamiast spotkanie w szkole, spotkanie on-line.
Od niedawna pracujesz w domu. Dostałeś zadanie i wiesz, że musisz je wykonać w określonym terminie. A co jeśli terminu nie będzie?
Sam sobie odpowiedz. W takiej sytuacją nawet dorosłemu trudno jest zmotywować się do pracy, a co dopiero dzieciom, które z samodyscypliną rzadko dobrze sobie radzą?
Niestety są również szkoły, w których nauczyciele zostali pozostawieni sami sobie. Nie ma w nich systemowego sposobu rozwiązania problemu. Pedagodzy ratują się dostępnymi w sieci narzędziami do tworzenia kursów i komunikują się z uczniami poprzez dzienniki elektroniczne, czy ogólnie dostępne adresy mailowe. Przesyłają na nie materiał do samodzielnego opanowania i zadania z wykonania których uczeń musi się rozliczyć od razu lub „gdy wróci do szkoły”.
To nie jest dobry sposób. Nauczanie nie polega na wyznaczaniu treści do przyswojenia i sprawdzaniu, czy materiał został opanowany. Uczniowie potrzebują kontaktu z nauczycielem, możliwości zadania mu pytania, relacji z rówieśnikami, dającymi namiastkę normalności i łagodzącymi negatywne odczucia związane z izolacją.
Wielu z nas pracuje dziś zdalnie, czyli jest w domu i może teoretycznie pomóc dziecku, teoretycznie, bo przecież w tym czasie my również pracujemy. My także zmagamy się z wyzwaniami związanymi z nową zawodową sytuacją. Co zrobić aby nie zwariować?
Nie będzie łatwo i jedno jest pewne, nie ma na to złotego środka. Ci którzy zaznali już pracy zdalnej doskonale wiedzą, że co człowiek, to metoda. Jednym potrzebny jest stały plan i rygorystyczne trzymanie się go, a inni wolą zabrać pracę ze sobą do parku i czekać na wenę.
A zatem?
Po pierwsze, nie dajmy się zwariować
Na początek zadbajmy o naszą psychikę złagodźmy poczucie odosobnienia. Mamy dzisiaj różne możliwości techniczne, aplikacje umożliwiające spotkania w sieci również za pośrednictwem smartfonów – Slack, WhatsApp, Messenger. Przecież używaliśmy ich już wcześniej. Dlaczego nie znaleźć dla nich nowego zastosowania? Wspólna kolacja ze znajomymi, kalambury z rówieśnikami. To naprawdę da się zorganizować.
Pamiętajcie, nauka jest ważna, ale nie najważniejsza. Jeśli wasze dzieci nie opanują w tym trudnym czasie materiału w takim stopniu, jak oczekuje tego od nich nauczyciel, świat się nie zawali. Nie jesteście odpowiedzialni za to, żeby to zrobili. Waszym zadaniem jest zadbanie o dobrostan dziecka w tym trudnym czasie. Pomagajcie im, ale nie twórzcie dodatkowego napięcia. To niczego nie ułatwi.
Po drugie, złapmy rytm
Nie doceniamy mocy rytuałów i nawyków w naszym życiu. Pomagają pokonać niejedną przeszkodę. Po prostu musimy na nowo uporządkować codzienność i zachowywać rytm dnia. Zróbcie to wspólnie. Przedyskutujcie potrzeby wszystkich domowników i zgodnie ustalcie jak ma wyglądać wasz dzień.
Nie chodzi wyłącznie o obowiązki. Zaplanujcie także czas w którym przebywać będziecie osobno. To równie ważne, jak wspólne zabawy i spotkania przy stole. Wszyscy potrzebujemy odrobiny samotności.
Przygotujcie grafik nauki i zabawy, a także waszej pracy. Przyda się grafik opieki nad psem, z którym przecież trzeba wyjść na spacer, a nawet grafik dyżurów robienia herbaty na drugie śniadanie dla całej rodziny – czemu nie?
W takich sytuacjach świetnie sprawdzają się grafiki. Tak wiem, w wielu z nas budzi to opory, ale jest naprawdę pomocne. Raz przedyskutowany problem zamknięty w grafiku zaakceptowanym przez wszystkich członków rodziny nie będzie już za każdym razem wywoływał niepotrzebnej, konfliktogennej dyskusji.
Tu też pomoże wam technologia. Zastąpcie papierowe grafiki, zapisami w kalendarzach na komórkach lub prześlijcie je w formie graficznej wszystkim członkom rodziny, tak, aby zawsze były pod ręką. Użyjcie alarmów i przypomnień w swoich aplikacjach. Musicie wszystko dopasować do swojej sytuacji, ilości ciążących na was teraz obowiązków, wieku dzieci i pracy, którą wy i oni musicie wykonać. Pamiętajcie o najważniejszym, to harmonogram jest dla nas, a nie my dla niego.
Po trzecie, zaufajmy dzieciom
Nauka w tych niecodziennych okolicznościach jest ważna, chociażby dla tego, ze oddala od nas myślenie o problemach, które zaburzają nasze codzienne funkcjonowanie, ale nie powinna być najważniejsza, również z punktu widzenia szkoły. Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnego podejścia.
Potraktujcie ten czas jako mały test odpowiedzialności waszych dzieci. Mniej je kontrolujcie lub róbcie to w sposób dyskretny. Dajcie im szanse na samodzielne działanie. Być może okaże się, że radzą sobie dużo lepiej z organizacją czasu niż się wam wydawało. Być może nadzwyczajna sytuacja sprawi, że dojrzeją i zaczną być bardziej świadomi tego dlaczego i po co się uczą. Może nabędą niezbędnej w świecie dorosłych umiejętności samodzielnego radzenia sobie w obliczu pojawiających się wyzwań. Doceniajcie ich wysiłki, obserwujcie. Czasami rozwiązania pojawiają się same.
Powstrzymaj się z pomocą, daj dziecku szansę na kontakt i poszukanie jej u nauczyciela i rówieśników. To świetny test umiejętności społecznych. Jeśli dzieci próbują rozwiązać zadania współpracując ze sobą, nie gromcie ich za każdym razem, że to oszukiwanie i powinni pracować samodzielnie. Współpraca to sposób na rozwiązanie problemu. Sami przecież też tak funkcjonujemy, a umiejętność proszenia o pomoc lub wsparcie jest przecież bardzo ważna.
Po czwarte pracujcie wspólnie nad motywacją, koncentracją i samodyscypliną
Oczywiście bez przesady! Nie każdy z nas potrafi zdyscyplinować samego siebie z równą skutecznością. To niełatwa sztuka. Podobno zdalna praca i nauka nie jest dla wszystkich, to znaczy nie dla wszystkich jest łatwa. Trzeba o tym pamiętać.
Jak sobie z tym radzić. Zastanówcie się wspólnie co was motywuje. Może ustalicie system mikro nagród za wykonanie rzeczy, które sprawiają trudność?
Sięgnijcie po sprawdzone sposoby. Jednym z nich jest system zarządzania czasem Pomodoro, czyli praca w cyklach 25 minutowych z wykorzystaniem minutnika, do wprowadzenia z marszu, bo potrzebna jest nam do tego lista zadań i czasomierz (na przykład aplikacja na telefon 😊).
1. Zrób listę zadań posortowaną według ważności i ustaw minutnik na 25 minut. Tyle trwa jedno pomodoro, które przeznaczamy na wykonanie zadania. Nie odrywamy się od pracy dopóki nie usłyszymy sygnału minutnika.
2. Zadanie wykonane?! Odznaczasz je na liście i robisz 5 minutową przerwę. Koniecznie. Wstań od biurka porozciągaj się, napij wody, wyjrzyj przez okno, a po 5 minutach wróć do pracy na kolejne 25 minut, czyli drugie Pomodoro.
3. Po 4 Pomodoro zasłużyłeś na 30 minutową przerwę. Zrób herbatę, sprawdź pocztę, pobaw się z psem.
4. Po tej przerwie jeszcze jedno Pomodoro i masz za sobą ponad 2h intensywnej efektywnej pracy.
Poczytajcie o tej technice i wypróbujcie. Nie zawsze działa, ale w przypadku wielu osób, zwłaszcza dzieci, bywa niezwykle skuteczna.
Po piąte przekujmy problemy w sukcesy
To co nas właśnie spotkało jest testem wielu naszych społecznych umiejętności w skali makro i mikro i to jest teraz najważniejsze. Sposób w jaki wspólnie przejdziecie z dziećmi przez ten czas może rzutować na kolejne lata, ale nie wiedza podręcznikowa, którą w tym czasie zdobędą lub nie będzie decydowała o sukcesie. Pamiętajmy o tym. „Ta zima kiedyś musi minąć”.